środa, 30 września 2015

Wianki jesienne dla dzieci

Postanowiłam odświeżyć zeszłoroczne wianki z pokoi moich córek. I myślę sobie, że stanowczo wolę konstruować nowe niż odrywać i doklejać. Dodatkowo mnóstwo z tym bałaganu. No ale cóż to cena za użycie choćby częściowe naturalnych materiałów. Musiałam całkowicie usunąć zeschłe wrzosy czy suszonego mikołajka. Poza tym zawsze trochę zmieniam koncepcję bo inaczej byłoby zupełnie nudno. Jeden z wianków pokazywałam już w zeszłym roku więc można porównać zmiany-tu akurat nie były znaczące. Generalnie wianki kolorystycznie miały pasować do pokoi dziewczynek więc totalnych zmian kolorystycznych robić nie mogłam. Oto ten zeszłoroczny po zmianach:





 Drugiego w zeszłym roku nie zdążyłam wstawić. Tu wyzwaniem była kolorystyka - czerwień i granat. Niby mało jesienne zestawienie, ale prezentuje się ładnie. No i jeżyki są bardzo wdzięcznym materiałem:) W tym roku w sklepie, w którym się zaopatruje królowały lisy - nie przekonały mnie!







wtorek, 29 września 2015

Wianek jesienny z białym wrzosem

Za tydzień urodzinki mojego bloga. Zaczęłam jesiennie natchniona rok temu i mimo coraz większego braku czasu, który bardzo boleśnie mi dolega wciąż jakoś trwam - co prawda ostatnio niestety z częstotliwością dwóch postów w miesiącu:(
Ostatnie kilka dni po trochu tworzyłam wianek jesienny w brązowej tonacji, który z założenia miał być elegancki - jakkolwiek to brzmi w połączeniu z wiankiem. Starałam się w miarę możliwości naturalnie więc są szyszki modrzewiowe, żołędzie, sorgo i białe wrzosy. Reszta to już sztuczne wytwory, ale zawsze staram się znaleźć dobre imitacje. Wspomnianej elegancji nadaje wstążka?;)




wtorek, 22 września 2015

Wianek jesienny z borowikami

Wreszcie w lasach - chociaż podobno nie wszystkich pojawiły się grzyby. Są borowiki i kanie i zastępy grzybiarzy. W znanych i przez grzybiarzy lubianych miejscach jest strasznie gęsto. Dzięki Bogu są jeszcze magiczne miejsca wolne od tłumów, a za to pełne prawdziwków i zwierzyny. Zebraliśmy rodzinnie ok 300 borowików i kanie na obiad. Było pysznie i przepięknie bo pogoda dopisała. Takie dni wspomina się potem w zimowe wieczory wąchając suszone grzyby. Część małych borowików przeznaczyłam do zalewy ale wcześniej.... uwieczniłam je w wianku:)


Oczywiście poutykałam je tylko i teraz już dumnie zdobią w słoikach moje półki.

A tak prezentowały się w koszykach:




A tak w lesie:)


Dwa ostatnie zdjęcia robione komórką niestety.